„Inni utrzymują, że Złe to wszyscy, których Dolina wygnała, w tym magowie. Mieszkają w górach i hodują w sobie nienawiść, aż nie mogą jej znieść – wtedy sięgają po oręż i ruszają do ataku. Są też tacy, co twierdzą, że Złe to moc. I że to ona zmienia ludzi w bestie.
Edmund zwany Kociołkiem, niegdyś żołnierz w armii księcia Stefana, dziś spełniony mąż i ojciec, a do tego karczmarz słynny na całe Wichrowiny, wdepnął w bagno, które podejrzanie zalatuje Złem. Razem ze swą drużyną do zadań specjalnych – socjopatycznym elfem, goblinem zwiadowcą, pełnym tajemnic guślarzem, charakternym krasnoludem i jednym z ostatnich prawdziwych rycerzy Doli – otrzymał zlecenie, które okazało się czymś więcej niż zwykłe dostarczanie przesyłek czy osłanianie karawan.
Karczemne bijatyki, dworskie spiski, nocne biesiadowanie, walka z potworami, a do tego kuchnia taka, że palce lizać!”
Taką informację znajdziemy na blurbie znajdującym się na tylnej okładce książki „Nie ma tego złego „ Marcina Mortki” rozpoczynającą cykl pod tym samym tytułem
Czy opis zachęca?
Zachęcił nasz klub do sięgnięcia po tą pozycję
Czy FKK żałuje, że sięgnął po tą pozycję?
Bawiliśmy się świetnie zagłębiając się w przygody Edmunda Kociołka i jego specyficznej kompanii. Główny bohater i jego umiejętności kulinarne, którymi zdobywa serca nawet najzagorzalszych wrogów i jego zauroczenie żoną sprawiają, że nie da się go po prostu nie lubić. Ostry humor w prowadzonej narracji nadaję klimatu historii, która sama w sobie nie jest jakoś niesamowicie zaskakująca, ale nie trąci banałem. Niewielki, bardzo dobrze zbudowany świat nie przyprawia nas o zawrót głowy, a inteligentnie prowadzone dialogi nadają tempa (niektóre riposty bohaterów kładły nas na ziemie ze śmiechu).
Autor stworzył niewielki, dobrze zbudowany świat (w książce załączona jest mapa, która zawsze jest mile widziana) zawierając w nim znane nam już z literatury rasy: elfy, krasnoludy, gobliny, ludzie, trolle i wiele innych. W ekipie Kociołka znajdziemy przedstawicieli tych ras – uwielbiającego wódkę i majsterkowanie krasnoluda Gramma, elfa Eliah z socjopatycznymi skłonnościami i goblina Zwierzaka, który nie grzeszy inteligencją. Kraina ta posiada też swój system religijny, kolejna zaleta nadająca jej wiarygodności, opierający się na wyższej sile zwanej Dolą. Posiada on swoich kapłanów i zakon rycerski, do którego należy członek drużyny do zadań specjalnych imieniem Urgo zwany jednym z ostatnich rycerzy Doli. No i na koniec czymże by była religia w świecie fantastycznym gdyby nie posiadała stojącej do niej w wojowniczym kontraście magii. Jej przedstawicielem w książce jest stary i zrzędliwy guślarz Żychłoń.
Jakie ciekawe rzeczy możemy znaleźć jeszcze w Wichrowinach? A choćby Pieprzne łąki (nie związane jest to z przyprawami) i Chędożynki, ale żeby dowiedzieć się więcej szczegółów to musicie zajrzeć do książki sami.
Na koniec musimy też przekazać oficjalną skargę od jednej z uczestniczek FKK, która twierdzi, że przytyła przez tą książkę! Opisy jedzenia przygotowywanego przez Edmunda Kociołka, słynnego na całą krainę karczmarza sprawiają, że aż cieknie ślinka i burczy w brzuchu. Może ktoś pokusi się o odtworzenie jednego z przepisów i urządzi poczęstunek na naszym kolejnym spotkaniu? Czekamy na zgłoszenia.
Reasumując zachęcamy gorąco do zagłębienia się w twórczość Marcina Mortki bo większość członków naszego Fantastycznego Klubu Książki ma za sobą już nie jedno dzieło tego autora i wciąż sięgają po kolejne.